Witam wszystkich. Dziś miał być dla mie szczęśliwy dzień, ale okazał się tylko w połowie radosny. Co prawda zdjęto mi gips z nogi, ale okazało się, że mam słabe zrosty. O rehabilitacji muszę zapomnieć! Przez najbliższy miesiąc mam leczyć się farmakologicznie na odbudownie tkanki kostnej. . Dobra wiadomość jest taka, że mam powoli ćwiczyć staw skokowy i próbować chodzić o kulach.
Kochani, ale i z nogą w gipsie też można wiele zdziałać. Udało mi się w ekspresowym tempie "załatwić" usługę melioracyjną. Został poprawiony fragment drenażu leżący po mojej stronie działki, który wg mojego sąsiad był powodem zalewania jego działki. Co ciekawe, mój domek stoi na działce wydzielonej z działki tegoż właśnie sąsiada. Sprzedał mi górkę, a zostawił sobie dołek, w którym zawsze (jak wieść gminna niesie i moje oczy widziały) stała woda. Dziś twierdzi, że woda z mojego dachu go zalewa. Nie dał sobie przetłumaczyć, że wcześniej tak miał, że dużo śniegu było, i że jego działka jest z 3 stron otoczona działkami powyżej. Każda rozmowa z nim kończyla się jednym: moja wina. Dla świętego spokoju pooprawiłam drenaż. Perfidia tego człowieka nie zna jednak granić! Kiedy panowie wyznaczali zakres prac , on do nich podszedł i zakomunikował by rurę melioracyjną przeprowadzić przez jego pole to i jemu będzie wtedy woda spływała. Na szczęście wynajęta ekipa miała głowę na karku i wytłumaczyła dosadnie facetowi co o tym sądzą.
Pozdrawiam