Jak grzyby po deszczu...
Niedawno miałam okazję pogimnastykować się na budowie. Po odejściu ekipy od robót ziemnych wujek zabrał się do porządkowania ziemi. Przejechał się kilka razy kultywatorem po działeczce i odkrył niezliczoną ilość kamieni dużych i małych. Z wielkim zapałem zbierałam przez 2 dni te "dary natury". Po skończonej pracy wyprostowałam swój zmęczony kręgosłup i pełna podziwu dla samej siebie pojechałam do domu odpocząć .
Moja radość z wniesionego wkładu pracy trwała do wczoraj, kiedy to deszcz przestał padać i wiatr osuszył powierzchnię działki. Oczom moim ukazały się nowe pokłady kamieni . Już nawet nie myślę, co mnie czeka po wyschnięciu działki.
A w areczku przez najbliższy tydzień nic nie będzie się działo. Dopiero 25 czerwca ma wejść ekipa od układania sufitu. Mam miesiąc opóźnienia.
Pozdrawiam