ciąg dalszy pecha!
Dziś, zajeżdżam na działkę pełna entuzjazmu chcąc obejrzeć pierwsze efekty pracy hydraulika, a tu niespodzianka! Po hydrauliku ani śladu! A najciekawsze, że brakuje również klamki od drzwi do pomieszczenia gospdarczego! Przecieram oczy ze zdumienia i nie wiem co mam myśleć. Przyglądam się dokładnie i widzę ewidentnie ślady wskazujące na ułamanie klamki! Tąpnęło mną.
Pojechałam do pracy tak zdenerwowana, że nie umiałam napisać prostej formułki. Spoglądałam nerwowo na komórkę a ona milczała! Po dwóch godzinach zadzwoniłam więc do hydraulika z pytaniem co się stało, a on że to nie jego wina. Bo na klamce są ślady starego i nowego pęknięcia i nie poczuwa się do odpowiedzialności. Szlak mnie trafił!!!!
Ale sobie myślę -Kurka wodna pal licho klamkę, ale czemu nie miał na tyle cywilnej odwagi zadzwonić i powiedzieć mi o tym. Przecież to by się i tak nie ukryło.
A 1 listopda tuż tuż.
Pozdrawiam